poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Chapter X



EDIT (25.04.12): Nie wiem też, kiedy pojawi się nowy rozdział. Wyjeżdżam na kilka dni, a tam trudno o jakiekolwiek skupienie.


Na wstępie chciałabym przeprosić za przerwę w publikacjach. W prawdzie to tylko dwa tygodnie, ale tak czy siak czuję wyrzuty sumienia .__.
Kolejną rzeczą, za którą chciałabym przeprosić, to brak drugiej części oneshota. Jak już wspominałam w komentarzu, nie radzę sobie z życiem prywatnym, a co dopiero ze sklecaniem zdań. Jako że na ten rozdział miałam konkretny pomysł, napisanie go było dla mnie dużo prostszą sprawą.
Przechodząc dalej;

Ethariel, dziękuję za miłe słowa i witam w załodze XD

Guren, mam nadzieję, że dłużej zagrzejesz tutaj miejsca :> A jeśli chodzi o piosenkę, to: Innerpartysystem - Don't Stop.

Rozdział dedykuję wszystkim tym, którzy czytają.

- Saaasuke, nie jestem pewien, czy to jest dobry pomysł...
 - Oh daj spokój. - Wywróciłem oczyma i zacisnąłem palce na rękawie jego koszulki, by móc pociągnąć go w stronę wyjścia. - Kiedy ostatni raz byłeś poza domem?
Naruto, bezwładny niczym kukła, dał się poprowadzić na ganek.
 - Poza domem? Staram się to robić jak najczęściej. Myślisz, ze siedzenie w mieszkaniu sprawia mi frajdę? - burknął.
 - Dąsasz się niczym baba - wytknąłem mu, jednocześnie oglądając się przez ramię na jego naburmuszoną minę.
 - Lubię imprezy, ale w gronie ludzi, których znam, ten teges!
Nie słuchałem jego dalszych protestów, uparcie prąc przed siebie. Oczywiście cały czas trzymałem w uścisku materiał jego ubrania, żeby przypadkiem po drodze mi nie uciekł.
Pogoda była naprawdę piękna i grzechem byłoby, gdybym z niej nie skorzystał. A skoro umówiłem się z Hebi na mieście, dlaczego nie miałbym zabrać Uzumakiego ze sobą? Może i blondyn nie przepadał za moimi przyjaciółmi (zresztą vice versa), ale byłem pewien, że znajdą wspólny język. Muszą, bo inaczej będę miał na sumieniu cztery życia.
Wiatr przyjemnie muskał moje policzki, dzięki czemu promienie słoneczne nie były tak nieznośne, jak zazwyczaj. Na nieboskłonie zaczęły gromadzić się czarne chmury, ale jakoś niespecjalnie mi to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie! Byłbym wniebowzięty, gdyby w Konoha zawitała burza. Byłem wielkim fascynatem tego zjawiska.
Wraz z Naruto przemierzaliśmy właśnie jedną z najstarszych uliczek miasta, których kamienice dosłownie zapierały dech w piersiach. Mimo, że mury były obdrapane, zaś okolica niezbyt przyjazna, to miejsce miało w sobie coś magicznego. Zawsze, kiedy tędy przechodziłem, przymykałem na chwilę powieki i wyobrażałem sobie życie, które tętniło tutaj kilkanaście lat temu. Tych wszystkich ludzi, ich problemy, a także wydarzenia, które miały tutaj miejsce.
 - Brr... - Niebieskooki nie byłby sobą, gdyby nie skomentował tego na swój sposób. - Aż ciarki przechodzą...
 - Zamknij się - warknąłem, czując, że cała magia znika.
Wkrótce potem wyszliśmy na jedną z głównych ulic, na przeciw której mieścił się klub, w którym umówiłem się z resztą przyjaciół. I jak się okazało, już na nas czekali.
 - Sasuke-kuuun! - zawołała Karin, wspinając się przy tym na palce i energicznie mi machając.
Zagryzłem dolną wargę, gotów przyrzec, że postaram się jej nie zamordować. Uzumaki i tak wiele już przeszedł, prawda? Śmiałem wątpić, czy zechciałby być świadkiem kolejnego nieszczęścia.
Puściłem Młotka, żeby sytuacja nie wyglądała co najmniej dwuznacznie i przeczekawszy, aż światła zmienią się na zielone, ruszyłem przez pasy w stronę przyjaciół. Byłem pewien, że Naru idzie tuż za mną, ponieważ słyszałem za sobą ciche szuranie jego trampek. Nie zauważyłem, kiedy kroki ucichły.
Przywitałem się z towarzyszami i odwróciłem na pięcie, by przedstawić im blondyna (którego swoją drogą znali - szkoda tylko, że mieli na jego temat nieciekawą opinię).
Delikatny półuśmiech, który igrał na mojej twarzy zszedł, z momentem, w którym zlustrowałem stojącego na środku jezdni chłopaka. Stał tam i gapił się jak sroka w gnat, nie zważając na nadjeżdżającą ciężarówkę. Jej kierowca wyraźnie coś wykrzykiwał, jednak przez trąbienie innych pojazdów nie byłem w stanie zrozumieć jego słów.
Otworzyłem zdziwiony usta i zamarłem, w porę jednak opanowując szargające mną przerażenie.
 - NARUTO!
Odepchnąłem Suigetsu, który zastawił mi drogę i rzuciłem się na ulice, gotów wpaść pod koła pojazdu. W tym momencie nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji.
Niebieskooki wyglądał niczym zahipnotyzowany; pomimo wrzasków przechodniów, nawet nie drgnął. Tak jakby tylko czekał, aż ciężarówka w niego uderzy.
Zakląłem siarczyście, doskoczyłem do niego i pchnąłem go tak, że obaj wylądowaliśmy na chodniku.
 - CZYŚ TY DO RESZTY OSZALAŁ?!
Nie wiedzieć czemu, nie byłem w stanie opanować złości. Po chwili zorientowałem się, że to nie tylko ona zawładnęła moim organizmem.
Naru leżał na plecach i nieprzytomnym wzrokiem wodził po niebie, na którym pojawiało się coraz to więcej chmur. Wyglądał na zdezorientowanego.
Usiadłem okrakiem na jego biodrach i złapawszy za kołnierz jego koszulki, zacząłem nim potrząsać. Biedak o mały włos nie rozbił potylicy o beton.
 - Bałem się o ciebie!
"Bałem się"... Cholera, tak! Bałem się, że ten idiota zginie!
 - Sasuke...? - Wytrzeszczył oczy, a jego błękitne źrenice jakby pociemniały. - Dlaczego, do cholery, na mnie siedzisz?
Zamrugałem, przez dobre kilkanaście sekund przetwarzając jego słowa.
 - Jak to? - Puściłem jego ubranie, a potem oparłem nadgarstki o jego tors. - Nic nie pamiętasz?
Jestem pewien, że moje własne oczy, wielkością przypominały teraz zakrętki od Nestea.
 - A powinienem? - Blondyn zrzucił mnie z siebie, jednocześnie otrzepując dłonie i siadając. Rozejrzał się, przy okazji obdarowując gapiów pytającym spojrzeniem. - Czemu się na mnie patrzą?
Byłem niemalże pewien, że to COŚ zaczęło mącić mu w głowie.

~

Po próbie samobójczej tego kretyna, przeprosiłem członków Hebi i zaprowadziłem otępionego chłopaka do mojego mieszkania. Odkąd eksperymentowaliśmy z planszą ouiji, Naruto sypiał w moim pokoju gościnnym. Itachi rzadko bywał w domu, dlatego nie miał nic przeciwko. Ba! Nawet wydawało mi się, że widzę w jego oczach pewnego rodzaju zadowolenie. Wiem, że jestem antyspołecznym dupkiem, ale żeby aż tak?
 - Herbaty? - rzuciłem pytaniem, choć wiedziałem, że jest ono całkowicie retoryczne.
 - Pewnie, że tak!
Jak ja od kawy, tak Uzumaki był uzależniony od najzwyklejszej, przesłodzonej do nieprzytomności, herbaty.
Wstawiłem wodę, oparłem się o blat i mrużąc powieki, skrzyżowałem dłonie na piersi.
 - Jesteś przerażający, kiedy tak przysłaniasz twarz włosami. - Pomimo mojego morderczego spojrzenia, chłopak, o dziwo, wciąż stał na nogach.
 - Nie pamiętasz tego, co się tam wydarzyło, czy tylko udajesz, żebym nie zatargał cię do psychiatry?
 - Żeby od razu psychiatry! - zamarudził, sadowiąc się na krzesełku. - Naprawdę niczego nie pamiętam, teges tamteges.
 - Stałeś tam, gotów dać się spłaszczyć pod kołami ciężarówki!
 - Sasuke! Mówię ci przecież, że niczego nie pamiętam!
Zazgrzytałem zębami, odepchnąłem się od blatu i ruszyłem w stronę schodów prowadzących na piętro.
 - Przygotuj napoje, idę po laptopa.
Jak powiedziałem, tak też zrobiłem, dlatego kilka minut później siedziałem w salonie z komputerem na kolanach i czekałem, aż ta kupa złomu raczy się włączyć. Sprawnie otworzyłem przeglądarkę, potem google i wklepałem imię, które kilka dni temu pokazał nam ten skurczybyk - duch czy inne cholerstwo.
Naruto postawił przede mną kubek pełen parującego, życiodajnego napoju i usiadł obok, zaglądając mi do ekranu.
 - Kyuubi, znany też jako lis o dziewięciu ogonach... - przeczytał, zaciskając przy tym dłonie na własnym naczyniu. - Co ty wyprawiasz?
Tak, tak. Obiecałem mu, że nie będę szukał jakichkolwiek informacji dotyczących demona.
 - Siedź cicho - warknąłem, łamiąc jednocześnie złożoną obietnicę.
Nie zważając na jego liczne protesty, włączyłem pierwszą lepszą stronę i przyjrzałem się zdjęciu, które zostało użyte w nagłówku bloga. Przedstawiało ono wielkiego, pomarańczowego, można by rzec, lisa o tych jego dziewięciu ogonach i przerażającym spojrzeniu.
 - Krzywo mu z pyska patrzy - parsknąłem śmiechem, dzięki czemu dostałem palcem w żebra.
Zagryzając dolną wargę, prześledziłem wzrokiem zawarte w notce informacje.
"Potężny ognisty demon o gigantycznych rozmiarach. Ma duże ostre zęby i pazury oraz dziewięć ogonów, które walą góry jednym uderzeniem. Tak własnie można opisać Kyuubiego - lisiego demona, najsilniejszego ze wszystkich demonów. Dawno temu Kyuubi opętał niejakiego Thomasa de Mello, który wylądowawszy w szpitalu psychiatrycznym, wydłubał sobie własne oko".*
 - O FUJ! - Naruto wyraźnie się spiął, tudzież wtulił w kanapę i ani myślał rozluźnić. - Nie chcę wydłubywać sobie oczu!
Czytałem dalej, tym razem na głos.
 - Mężczyzna wkrótce potem popełnił samobójstwo, wcześniej majacząc o urojonych głosach, czy klątwie, która rzekomo na niego spadła.
Miałem wrażenie, że po przeczytaniu tego artykułu, byłem jeszcze głupszy.
Słyszałem, jak Młotek zachłystuje się powietrzem, a potem ciężko, niemal spazmatycznie stara się uspokoić oddech. Nie musiałem pytać, by wiedzieć, że jest przerażony.
 - Nie mów, że wziąłeś te bzdury na serio - prychnąłem, wiedząc, że w ten sposób dodam mu otuchy.
 - Wcale nie!
Sukces! Blondyn wojowniczo uniósł podbródek, zaś nijaki wyraz zniknął z jego twarzy.
Zamknąłem laptopa, odłożyłem go i odwróciłem głowę, by móc uważniej przyjrzeć się mojemu towarzyszowi. Pomimo tego, że znacznie pobladł, jego rumieńce nadrabiały sprawę jego uroku. Oczy, piekielnie niebieskie, mimo że przerażone, nadal były piękne. Może właśnie ten niewinny wyraz twarzy sprawiał, że złapałem za jego kubeczek i odłożyłem go na blat stołu? Może z tego samego powodu odważyłem się ująć w palce jego podbródek i unieść go, by móc ułatwić sobie drogę do jego ust? Może. Nie chciałem o tym myśleć, zważywszy, że ledwo pamiętałem, jak się nazywam.
Pochyliłem się nad nim, ówcześnie opierając ramię o oparcie kanapy i zamarłem, z twarzą dosłownie centymetr przed jego własną. Czekałem. Chciałem się przekonać jaka będzie jego reakcja, na którą swoją drogą nie musiałem długo czekać.
Naruto przez jakiś czas wpatrywał się w moje drżące wargi, a kiedy w końcu wezbrało w nim uczucie zirytowania, postanowił przejąć inicjatywę. Zanim musnął moje wargi, wykrzywiłem je w łobuzerskim, pełnym zadowolenia uśmieszku.
Przygryzłem figlarnie jego dolną wargę, a potem z rozbawieniem obserwowałem, jak Młotek męczy się, starając pogłębić pocałunek.
 - Nigdy się nie całowałeś, co? - Nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował mu dogryźć.
 - Spadaj dupku!
Osiągnąłem cel, bo Uzumaki żeby pokazać, że się mylę, wziął sprawę w swoje łapki. Z początku tylko obserwowałem jego poczynania, ale kiedy w końcu zarzucił mi ręce na szyję i dosłownie wpił się w moje usta, nie mogłem pozostać bierny.
Oderwałem się od niego i zacisnąwszy palce na jego nadgarstku, pociągnąłem go na tyle mocno, by wylądował na moich kolanach. Usiadł w rozkroku, przylgnął całą klatką piersiową do mojego torsu i czekał. Cwaniak czekał, aż i ja się wykażę.
Nie potrzebowałem specjalnego zaproszenia.
Zacząłem muskać jego szyję, a potem zagryzać, szczypać i na ponów całować. Niesforną dłoń ułożyłem na jego udzie, zaś ustami, zgodnie z jego wolą, znów zamknąłem jego własne.
Kiedy brakło nam powietrza, oderwałem się od niego i spróbowałem wyczytać z jego oczu... Coś. Cokolwiek. Jedyne, co ujrzałem to pożądanie, dające ujście dziwnemu, wręcz przerażającemu błyskowi. Kiedy chłopak zacisnął palce na moim gardle zrozumiałem, dlaczego pod jego spojrzeniem dostałem ciarek.
 - Naru... NARUTO! CO TY, KURWA, WYPRAWIASZ?!
Dusił mnie!


* część wzięta ze strony "pl.naruto.wikia.com" - cześć zmyślona przeze mnie. Wiadomo która XD

13 komentarzy:

  1. Dziękuję za miłe powitanie xD Kurcze, długi będzie ten komentarz nie ma bata *sarkazm*. Co ja mam powiedzieć? Naprawdę lubię twoje notki xD I to jest kolejny plus. Wspomniałam, że dostaniesz chyba same plusy? xDD Chapter jest świetny. Wszystko idzie zrozumieć. Napisane wszystko czarno na białym, zdziwiłabym się gdyby ktoś nie zrozumiał rozdziału :D Naruto cierpi na chwilową amnezję xD Długie było to spotkanie blondyna z Hebi :3 Biedny Thomas de Mello, wydziabał swoją patrzałkę. Rozumiem chłopa. Wiesz, ta presja choroby w psychiatryku :) Pewnie był zdrowy to on tam go zarazili xD Jak ja lubię gdy Naru z Saskiem się liże. Moje ulubione sceny :P Ja chcę pisać tak jak ty. Ja "tworzę" tylko "flaki z olejem" xD
    Czekam na kolejną.
    Buziaki :3

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no, niezłe rzeczy się dzieją! Kyuubi tak opętał Naruto, że nie dość, że sam próbował się zabić, to jeszcze Sasuke... I to w tak cudownym momencie, ten demon ma niezłe wyczucie czasu ;) Rozdział pochłonęłam jednym tchem, pomimo zmęczenia i ogromnej chęci pójścia spać, nie mogłam się oderwać. Było chyba kilka niedociągnięć i drobnych błędów, ale niewiele. I całkiem zrozumiałe, jeśli mówisz, że nie masz siły. Życzę Ci więc wszystkiego dobrego, uporania ze wszystkimi problemami, weny, chęci... Trzymaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za piosenkę... Kurcze kobieto przez ciebie boję się iść do łazienki! Strzeż się ja w nocy przychodzę do domów Autorek które za wolno wstawiają notki, a tak na serio to powaliło mnie "Krzywo mu z pyska patrzy". Sama bym mogła zostać uduszona przez Naru. Pozdrawiam itd.

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpoczywaj i nabierz siły na kolejne przygody z SasuNaru xD Wiem, wiem późno zamieszczam komentarz, ale przed wczoraj wróciłam z wycieczki taka padnięta jestem, że od razy uwaliłam się na łóżko. Przeczytałam tylko rozdział X na twoim blogu i poszłam kimać :D Niesamowicie dużo się dzieje xD W końcu się doczekałam tego opętania, Naruś to jednak ma przesrane ;)Teraz strasznie się o nich boję, nie mogę doczekać się następnej części ;] Papatki

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na ostatnią cześć Drugiej natury xD Mam nadzieję, że ją nie z maściłam, bo totalnie nie umiem pisać zakończeń ;]A kiedy pojawi się u ciebie coś nowego??

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry den :).
    Biorąc pod uwagę, że jestem tu pierwszy raz, zostawiam komentarz pod ostatnim rozdziałem. Musisz mi wybaczyć moje lenistwo...
    A teraz do rzeczy:
    Masz świetny styl i niesamowite pomysły. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Notki są przejrzyste i miłe dla oka.
    To "krzywo mu z pyska patrzy" mnie rozwaliło. Świetny tekst. Przez tą historię Thomasa de Mello, będę miała koszmary! A musze się na jutro wyspać! Chociaż i tak nie mam zamiaru nawet spojrzeć dzisiaj na łóżko:)
    Końcówka mnie doszczętnie zdziwiła. Nie zabijaj mojego Saska! On jest MÓJ! No... ewentualnie mogę się podzielić z Naruto. Czekam na kolejny chapter i życzę weny!
    A! Zapraszam do siebie:
    naruto-yaoi-sasuke.blogspot.com (sorki za spam)

    OdpowiedzUsuń
  7. Yeeeej ja ty planuje wstawić suuper długiego koma....a laptop mi się zawiesza o.O. No więc (tak wiem zdania nie zaczyna się od "No więc") planowałam się rozpisać o tym jak to źle by było gdyby Nasuś jednak udusił Saska (co oczywiście zdarzyć się nie może...nie może prawda?!), gdy coś mi się zacięło i nie chce ruszyć. No ale ale, ja tu pisu pisu o moim laptopiku, a rozdziału ani widu ani słychu. Hahahaha nawet nie czuję że rymuje. A tak w nawiasie szkoda że Kyuu występuje tu tylko jako baaardzo zły demon, bo kocham pchlarza. I tak oto dobrnęłam z moją prośbą o następną nocie (naprawdę PROSZĘ), więc już tylko życzę ci Wena i powodzenia. XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu "Zwyczajne dni". Kiedy się coś pojawi, co?? Dołączam się do próśb Guren xD Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, ja żyję. Ponad to; ja cały czas skrobię. Z tym, że w obecnym zamieszaniu, dziennie dopisuje dwa, trzy zdania.
      Cierpliwości. PRZYSIĘGAM, że w ten weekend coś się pojawi. Jeżeli nie, proszę, macie prawo mnie krzyżować XD

      Usuń
    2. Młahahahaha więc... muszę przygotować dwa bale drewna, sznury, gwoździe i młotek. Czy o czymś zapomniałam...nie chyba nie. No w każdym razie trzymam za słowo.

      Usuń
    3. Guren! Czyżbyś we mnie nie wierzyła? XD

      Usuń
    4. Jej jak bym mogła... po prostu nie mogę się doczekać i mi z lekka odbija, hahaha chyba nie powinnam o tym mówić(pisać).

      Usuń
  9. Tak jak obiecałam komentuje główne opowiadanie:]
    Ekhem, a więc...Ogólny pomysł na opko bardzo fajny:D Nigdy jeszcze nie spotkałam się z Kyuu jako demonem, który opętał Naruto. Więc gratuluje pomysłu:] Akcja powiem szczerze dzieje sie jak dla mnie dość szybko. Choć pomimo tego jest zachowana jako taka równowaga. Jeżeli chodzi o błędy...spotkałam parę stylistycznych. Ale to nie jest nic, czego nie można naprawić i pod szlifować :D Postacie też wykreowane ciekawie. Choć muszę powiedzieć, że pomimo tego, że Naruto i Sasuke są tu głównymi postaciami, mogłabyś wprowadzić bardziej rozbudowane wątki poboczne. Jak na przykład Itachi i Deidara. Czy więcej Saia, Shikamaru i Kiby. Wszystko kręci się w okół chłopaków. Nie przeszkadza mi to, ale byłabym szczęśliwsza gdybym mogła coś przeczytać o Itachim <3 :D
    Ogólnie opowiadanie bardzo fajne. Lekko się czyta. Bez żadnych zgrzytów czy niedomówień. Masz bardzo lekki styl. Dowcipny. A dzięki temu widać jak bardzo bogate jest Twoje słownictwo, co też cieszy:]
    Więc czekam na następny rozdział ze zniecierpliwieniem:D
    Pozdrawiam i życzę miłych wakacji:]

    OdpowiedzUsuń